poniedziałek, 27 sierpnia 2007

Tempo uchroni twoje pliki przed przypadkowym skasowaniem

Franco Cagnina zaprezentował nowy projekt zewnętrznego dysku twardego. Wygląda jak mały kosz na śmieci. I pełni właśnie taką funkcję. Gdy na komputerze usuwasz pliki, zostają one przeniesione bezprzewodowo przy użyciu technologii Bluetooth do kosza Tempo.
Odzyskiwanie danych z koszaPliki są przechowywane w tymczasowym koszu tak długo, aż nie zostaną nadpisane przez dane skasowane w późniejszym czasie.
Rozwiązanie to pozwoli odzyskać przypadkowo usunięte pliki nawet po bardzo długim czasie.
Boczne ścianki Tempo pokryte są diodami Led, które pokazują stopień użycia miejsca w koszu.





źródło: www.nowinki.net

Lenovo - tajne dane przedostały się do sieci!

Do internetu przedostały się nagrania prototypowych laptopów Chińskiej firmy Lenovo. Firma jest ceniona za jakość i wytrzymałość swoich produktów. Jednak prototypowe modele przebijają wszystkie znane dotychczas możliwości komputerów osobistych! Nie pogardził by nimi nawet James Bond.

Pierwszą nowością, która ma szanse pojawić się na rynku w ciągu najbliższych lat jest system zabezpieczający komputer przed zniszczeniem w wyniku upadku z wysokości. Komputer posiada wbudowane silniczki elektryczne aktywujące się gdy wbudowane czujniki wykryją spadek komputera z wysokości większej niż 0,5 metra. Potrafią one wytworzyć ciąg wystarczający do zapobiegnięcia uderzenia o ziemię.


Kolejną nowością w produkcie firmy Lenovo jest ochrona komputera przed zalaniem płynami. Gdy czujnik wilgotności wykryje zbliżające się do powierzchni komputera płyny w ciągu 23ms zasłania nieprzepuszczalną warstwą ekran i klawiaturę komputera. Uniemożliwiając tym samym dostęp płynu do układów scalonych. Po dokładnym wysuszeniu powierzchni można dezaktywować warstwę ochronną i wrócić do pracy na komputerze


źródło: www.nowinki.net

GP: Surowsze kary za przestępstwa internetowe

Kara więzienia za ataki DoS oraz za samo uzyskanie dostępu do cudzych danych to niektóre z propozycji zmian w prawie karnym, nad którego nowelizacją pracuje obecnie Sejm. Prawo z pewnością ma być surowsze dla cyberprzestępców, choć zdaniem ekspertów niewiele to zmieni - pisze Gazeta Prawna.

Rządowy projekt nowelizacji kodeksu karnego poszerza zestaw czynów związanych z internetem, które będą karane. Wprowadzona zostanie m. in. kara więzienia za czasowe i celowe blokowanie oraz utrudnianie dostępu do witryn internetowych. Takie prawo ma być odpowiedzią na zdarzające się w naszym kraju ataki DoS, które swojego czasu doprowadziły nawet do awarii strony Komendy Głównej Policji.

Poza tym - jak podaje GP - w świetle nowego kodeksu przestępstwem będzie nielegalne podłączanie się do sieci bezprzewodowych, a nie tylko przewodów, za pomocą których działają systemy komputerowe. W projekcie nowelizacji przewidziano również karę więzienia za nielegalne uzyskanie możliwości dostępu do cudzych informacji. Do tej pory za przestępstwo uznawano jedynie kradzież informacji.

Cytowany przez GP Artur Piechocki z NASK uważa, że w przypadku przestępstw internetowych należałoby położyć nacisk raczej na wykrywalność, niż na zaostrzanie kar. Przedstawiciele policji twierdzą natomiast, że wykrywalność w tym obszarze jest bardzo wysoka, ale czyny tego typu są rzadko zgłaszane, a ścigać można je tylko na wniosek pokrzywdzonego.

Więcej na ten temat w Gazecie Prawnej: Za blokowanie serwera może grozić 5 lat więzienia

źródło: www.di.com.pl

Nie tylko e-maile w Yahoo Mail

Yahoo Mail - najpopularniejsza usługa pocztowa na świecie - została wzbogacona o nowe funkcje. Wśród nich na uwagę zasługuje umieszczenie w poczcie Yahoo komunikatora i możliwości wysyłania wiadomości SMS.

Obecni użytkownicy skrzynek Yahoo zostaną niebawem powiadomieni o możliwości przejścia na konta z nowym interfejsem. Ci którzy zechcą, będą mogli pozostać przy kontach "klasycznych".

Widoczne od razu nowości, to możliwość organizowania poczty metodą "przeciągnij i upuść", a także nowe opcje wyszukiwania, pozwalające na sortowanie wiadomości pod kątem nadawcy, daty, typu załącznika i statusu wiadomości.

Możliwe jest również nawiązanie rozmowy przez komunikator (YIM oraz Windows Live Messenger) z poziomu usługi pocztowej.

Do poczty Yahoo dodano również skróty klawiszowe, które pozwalają m. in. na dodanie adresata do listy kontaktów, obejrzenie jego lokalizacji na mapie i dodanie informacji do Yahoo Calendar. Niestety nadal w usłudze Yahoo po zalogowaniu wyświetlona jest strona powitalna z linkami do wiadomości.

Niektóre cechy nowego Yahoo Mail nie wydają się niczym nowym, ale jest to spowodowane głównie tym, że aplikacja w nowej wersji była dostępna do testów od roku czasu. Teraz z nowego Yahoo Mail usunięto po prostu znaczek "beta" i dla nowych użytkowników będzie to proponowana w pierwszej kolejności wersja usługi.

Warto wspomnieć o najciekawszej nowości Yahoo Mail, która niestety nie jest dostępna dla polskich użytkowników - możliwości wysyłania wiadomości SMS. Początkowo ta usługa będzie dostępna dla internautów z USA, Kanady, Indii i Filipin. Warto zauważyć, że teraz Yahoo Mail połączy trzy formy komunikacji - e-mail, SMS i komunikator.

Obecnie z serwisu Yahoo Mail korzysta ponad 250 mln użytkowników (dane comScore Inc.). Czyni to portal Yahoo pierwszym na świecie dostawcą poczty. W październiku będzie miała miejsce 10 rocznica uruchomienia usługi Yahoo Mail.

źródło: www.di.com.pl

Nokia rozwija się w Indiach

Nowe zakłady produkcyjne, zapowiedzi dalszych inwestycji, a także zmiany na podium ogłosiła w czwartek Nokia - największy producent telefonów komórkowych.

Nokia ogłosiła, że Indie stały się jej drugim największym rynkiem zbytu na świecie. Prowadzą wciąż szybko rozwijające się Chiny, na trzecie miejsce spadły Stany Zjednoczone. Pozycja Indii rośnie wraz z zamożnością ich obywateli.

Fińska firma jednocześnie ogłosiła otwarcie zakładów produkcyjnych w Chennai, skąd połowa produkcji eksportowana będzie do 68 krajów Azji, Bliskiego Wschodu, Afryki oraz Australii i Nowej Zelandii. Rocznie ma być tam wytwarzanych 60 milionów aparatów telefonicznych.

O rosnącym potencjale Indii, jak obiecującego rynku telekomunikacyjnego, świadczą nie tylko zrealizowane już inwestycje, ale także zapowiedzi kolejnych. Nokia Siemens Networks zamierza zainwestować przynajmniej 100 milionów dolarów w ciągu najbliższych trzech lat w rozwój kolejnych zakładów produkcyjnych oraz centrów badawczych.

Z kolei istniejący już Nokia Telecom Park ma zwiększyć zatrudnienie z obecnych 4,7tys. do około 30tys. Inwestycje mają pochłonąć pół miliarda dolarów.

żródło: www.di.com.pl

niedziela, 26 sierpnia 2007

Obywatele, poznajcie hakerów

Nie próbuj hakować hakera. Właśnie tego nauczyła się współproducentka programu Dateline NBC Michelle Madigan na tegorocznym DefCon, największej na świecie konferencji hakerów, crackerów i specjalistów od zabezpieczeń - donosi Gazeta.pl za Forbes.

Madigan udając się tam incognito, miała nadzieje, że nakryje cyberprzestępców na otwartej dyskusji o swoich nielegalnych postępkach. Jednak prowokacja obróciła się przeciwko niej: organizator konferencji zdemaskował ją pośrodku sali wypełnionej setkami uczestników kongresu, którzy mieli stać się jej łatwym celem.

Zwykle przyjazna, pomimo wampirycznych ubrań oraz cery, publiczność nie była zachwycona. Kiedy niektórzy skandowali: "spalić czarownicę", Madigan uciekała z Riviera Hotel do samochodu ścigana przez 150 wrzeszczących hakerów:



Według jednego z rzeczników konferencji, znanego jako Ksiądz, Madigan nie spotkała się z gościnnym przyjęciem nie tylko dlatego, że nie miała ze sobą legitymacji prasowej. Nie zrozumiała także istoty rzeczy. Przez skupianie się na czarnych owcach Madigan przekłamuje ducha DefCon: Tu bystrzy ludzie spotykają się ze sobą, żeby poeksperymentować z technologią - mówi Ksiądz .

- Przeciętny Amerykanin myśli, że kradniemy mu numery ubezpieczenia społecznego, gwałcimy jego dzieci i włamujemy się na jego konto bankowe - dodaje. W rzeczywistości jesteśmy jedynymi w swoim rodzaju odkrywcami. Napotykamy nowa technologię i chcemy wiedzieć, jak działa.

Odkrywanie znacznie przekracza zamknięte zakątki internetu. Ponad 6 tys. uczestników konferencji DefCon hakuje wszystko: samochody, żeby zwiększyć ich moc i usunąć uprzykrzające życie ograniczenie emisji spalin oraz układy zabezpieczające; mózgi, wykorzystując receptory biologicznego sprzężenia zwrotnego z gier wideo do łagodzenia zaburzeń lękowych; nawet wojnę w Iraku. Pewien inżynier z marynarki wojennej przedstawił ze szczegółami historię dziewięciomiesięcznego hakowania rebelianckich bomb przez blokowanie ich częstotliwości radiowych, żeby zapobiec detonacji.

- Ludzie, którzy zbudowali marsjańskiego łazika, to hakerzy - mówi Jeff Moss, znany także jako Mroczny Tangens, haker organizujący konferencje DefCon od 15 lat. - W zasadzie lubimy tutaj włamania, które nie są nikczemne, a wymagają wymyślenia czegoś nowego od samego początku. Właśnie takie podejście próbujemy nagradzać na DefCon.

Ten rodzaj niewinnego hakowania przeniknął do wielu konkursów urządzanych podczas konferencji, miedzy innymi otwierania zamków wytrychem albo gry "Capture the Flag", w której poszczególne drużyny dostawały punkty za wykradanie sobie nawzajem fragmentów danych.

Naturalnie DefCon nadal przyciąga grupę hakerskich czarnych charakterów, zainteresowanych wiedzą o najnowszych narzędziach do włamywania się, sabotażu, szpiegostwa przemysłowego lub kradzieży kart kredytowych. Jednak to, co przyciąga cyberprzestepców, przyciąga też cyberpolicjantów. Każdy uczestnik konferencji, który zweryfikuje tożsamość zakonspirowanego agenta policji federalnej, wygrywa koszulkę z napisem: "Zauważyłem agenta".

W miarę jak centrum cyberprzestępczego świata przenosi się od hakerów-amatorów do zorganizowanych gangów z Europy Wschodniej i Azji, agenci federalni są coraz bardziej skorzy do współpracy z szemraną społecznością DefCon. W tym roku co najmniej sześciu agentów ujawniło swoją tożsamość na konferencjach prasowych i dyskusjach panelowych. Jeszcze dziwniejsze jest to, że dwoje z nich zawarło związek małżeński podczas ceremonii zamykającej konferencję.

- W rzeczywistości gatunek hakerów - teoretyków występujący na DefCon organy ścigania traktują raczej jako rozrywkę niż prawdziwe zagrożenie - mówi Jim Christy, dyrektor do spraw badań w Centrum Cyberprzestępstw Departamentu Obrony. Placówka koncentruje się bardziej na dużych atakach na infrastrukturę o strategicznym znaczeniu albo rządowe strony internetowe, w rodzaju włamania na strony estońskiego rządu w maju tego roku albo ataków określonych jako "deszcz tytanowy" , których ofiarą padały w ostatnich latach amerykańskie komputery w Departamencie Handlu i Departamencie Stanu.

- Pojedynczy hakerzy tylko odciągają naszą uwagę, kiedy usiłujemy się skoncentrować na prawdziwym problemie - mówi. - Musimy sprawdzić każde zagrożenie, ale często okazuje się, że mamy do czynienia z hakerskimi płotkami.

Jeśli hakerzy związani z DefCon wdają się w nielegalne przedsięwzięcia, to raczej z pobudek libertariańskich niż ze złośliwości - twierdzi kolejny z organizatorów DefCon, znany jako Martwy Nałogowiec. - My po prostu nie traktujemy prawa jako kompasu moralnego - mówi.

Martwy Nałogowiec, chudy trzydziestoczterolatek ubrany na czarno i noszący melonik opowiada, że zaczął używać internetu we wczesnych latach 90., jeszcze przed pojawieniem się dostawców usług internetowych. W tamtym czasie tylko użytkownicy z kontami założonymi na uniwersytetach mogli legalnie łączyć się z siecią. On sam i wielu innych bez kont uniwersyteckich znajdowało sposoby na "pożyczenie" dostępu, co było złamaniem prawa. W tym sensie - mówi Martwy - kultura internetowa zawsze naginała, a czasem łamała prawo.

Nie znaczy to, że prawdziwe cyberprzestępstwa nie są ani trochę kuszące. Choć Martwy Nałogowiec pracuje teraz w dużej firmie z branży nowoczesnych technologii, kiedyś zaoferowano mu pracę w tak zwanej "aptece internetowej" spamującej internautów reklamami leków.

- Grzecznie odmówiłem - przyznaje. - Ale jeśli wziąłbym tę pracę, najprawdopodobniej teraz wylegiwałbym się na jakiejś tropikalnej plaży.

Martwy Nałogowiec uważa, że wielu hakerów, którzy zapracowali na złą reputację DefCon we wcześniejszych latach, teraz dorosło i - jak on sam - rozpoczęło uczciwe kariery specjalistów od zabezpieczeń w znanych firmach z branży nowoczesnych technologii. Ale intratna posada pozostawia hakerom z DefCon dość czasu na to, co Nałogowiec określa jako prawdziwy sens hakowania.

- Tak naprawdę chodzi o pasję dla technologii. To myślenie o tym, jak jeszcze można by jej użyć zamiast tego, co pierwotnie wymyślili jej twórcy - mówi. - Chodzi o garstkę ludzi, którzy mają trochę czasu i pytają: "A czy nie byłoby fajnie zrobić...? "

źródło: www.hacking.pl

iPhone złamany także w USA

500 godzin - tyle potrzebował George Hotz, 17-latek z Nowego Jorku, by całkowicie złamać zabezpieczenia najnowszego gadżetu Apple - telefonu iPhone. Wakacyjny wysiłek jednak się opłacił.

Goerge Hotz zamieścił na swoim blogu instrukcję, jak odblokować telefon, od razu też wystawił swój model, kupiony za 499 dolarów na aukcji na eBay.com. W piątek cena telefonu doszła już do prawie 13 tysięcy dolarów - donosi New York Times.

Jednak w wyniku problemów, jakie George miał z aukcją oraz administracją eBay, chłopak zrezygnował ze sprzedaży telefonu w ten sposób. Sprzedał swój iPhone osobie, która dotarła do jego bloga, skontaktowała się z nim bezpośrednio i zaoferowała mu najlepszą ofertę. W ten sposób otrzymał za telefon auto - Nissana 350Z oraz trzy 8GB telefony iPhone (w sklepach Apple w USA iPhone kosztuje 499 USD). Telefony, które otrzymał przekaże trzem osobom udzielającym się w komentarzach na jego blogu.

Cała procedura zastosowana przez 17-latka do złamania zabezpieczeń iPhone jest bardzo skomplikowana i wymaga nie lada umiejętności. Każdy błąd może bowiem sprawić, że iPhone stanie się kompletnie bezużyteczny. Jej skuteczność została potwierdzona z kartą SIM T-Mobile - jedynego dużego operatora w Stanach Zjednoczonych, oprócz AT&T, który używa technologii GSM 900/1800MHz, będącej z kolei podstawą telefonii komórkowej w Europie i Azji.

Co ciekawe, AT&T płaci miliony dolarów za to, że jest jedynym dostawcą telefonów Apple w USA. Analitycy są jednak zgodni, że Apple nie zdecyduje się na zmianę technologii produkcji swego telefonu. Powodem są właśnie bardzo skomplikowane procedury łamania zabezpieczeń, które ograniczą ich stosowanie do bardzo wąskiego grona najbardziej zaawansowanych użytkowników.

Jak donosi NYT, firma nie wyciągnie pewnie także żadnych konsekwencji wobec nastolatka, gdyż zgodnie z amerykańskim prawem łamanie zabezpieczeń telefonów komórkowych nie jest przestępstwem.

Informacja o pojawieniu się w USA możliwości złamania zabezpieczeń telefonu nie miała wpływu na notowania ani Apple, ani AT&T na nowojorskiej giełdzie.


źródło: www.di.com.pl

sobota, 25 sierpnia 2007

Myszka z panelem LCD

W trakcie targów Games Convention odbywających się w Lipsku Microsoft przedstawił swój nowy produkt: mysz SideWinder, zaprojektowaną specjalnie dla graczy.

SideWinder pozwala graczom tworzyć swój własny system do gry, dzięki opcjom dostosowania produktu: regulowanej kasetce z ciężarkami (4 odważniki ważące maksymalnie 30 gramów), wymiennym stopkom z trzech rodzajów tworzywa, regulacji rozdzielczości i nowym funkcjom oprogramowania.

Mysz umożliwia programowanie makr, wiążących ciąg czynności z naciśnięciem jednego przycisku. Korzystając ze wszystkich możliwości, gracze mogą zmienić swoją mysz w indywidualny system do grania, na prawie 5000 sposobów!

Sidewinder - mysz z LCDSideWinder wyposażony jest w kilka nowinek, rzadko spotykanych w myszkach. Najciekawszą z nich jest... wbudowany w mysz wyświetlacz LCD. Wyświetlane są na nim główne parametry, takie jak rozdzielczość czy też kontrola nagrywania makr.

Jednym z dodatków do myszy jest specjalny uchwyt przytrzymujący przewód, służący także do przechowywania ciężarków i dodatkowych stopek SideWinder posiada również przycisk szybkiego uruchamiania dający dostęp do Eksploratora gier systemu Windows Vista.

- Odkryliśmy że gracze są bardzo podobni do entuzjastów samochodów sportowych. Lubią zmieniać i poprawiać swoje myszy, aby uzyskać dokładnie taki efekt jakiego oczekują. Dziś dajemy im narzędzia do tworzenia takiego osobistego doświadczenia i skupienia się tym co najważniejsze: wygranej w grze - powiedział Bill Jukes, odpowiadający za marketing produktu w dziale Hardware firmy Microsoft.

Microsoft SideWinder Mouse pojawi się w polskich sklepach w pierwszych dniach października 2007 w szacunkowej cenie detalicznej 289 zł z VAT.

Sidewinder - mysz z LCD

źródło: www.di.com.pl

piątek, 24 sierpnia 2007

Pobito rekord przesyłania danych na odległość w technologii Wi-Fi

Ubiquiti Networks, firma zajmująca się projektowaniem sprzętu służącego do szerokopasmowej komunikacji bezprzewodowej oraz amatorska grupa włoskich operatorów radiowych CISAR ustanowili nowy rekord transmisji danych na odległość z wykorzystaniem 5-gigahercowej technologii Wi-Fi.

Biorącym udział w przedsięwzięciu udało się przesłać drogą bezprzewodową dane na odległość 304 km.

W zestawionym połączenie z Sardynii do centralnych Włoch przesłano dane z prędkością 5 Mb/s.

Pierwsze zestawienie połączenia udało się z wykorzystaniem jednej anteny nadawczej na Sardynii (17 dBi) oraz jednej z dwóch anten (35 dBi) umieszczonych na Monte Amiata na wysokości 1740 metrów nad poziomem morza.

CISAR zapowiada, iż pragnie rozszerzyć swój projekt, aby połączyć każdego radiowego użytkownika w regionie.

źródło: www.hacking.pl

Współpraca Microsoftu z Nokią

Firma Microsoft oraz Nokia poinformowały o zawarciu umowy, na mocy której mają być dostarczane klientom nowe usługi w ramach Windows Live przeznaczone specjalnie dla urządzeń firmy Nokia.

Od dzisiaj klienci w jedenastu krajach (Dania, Finlandia, Francja, Niemcy, Holandia, Norwegia, Hiszpania, Wielka Brytania, Szwecja, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie) posiadający telefony firmy Nokia takie jak N73, N80 Internet Edition, N95, N76 oraz N93i będą mogli pobrać nowe oprogramowanie umożliwiające dostęp do takich usług jak Windows Live Hotmail, Windows Live Messenger, Windows Live Contacts oraz Windows Live Spaces. Nie są jeszcze znane szczegóły kiedy usługa będzie dostępna dla użytkowników w innych krajach.

W początkowym okresie usługa będzie dostępna jako darmowa wersja próbna. Użytkownicy chcący korzystać dalej z Windows Live będą musieli uiścić miesięczną opłatę.


źródło: http://www.centrumxp.pl

YouTube wprowadzi reklamy w klipach wideo

Serwis YouTube szykuje się do powiększenia swoich dochodów poprzez umieszczanie reklam w klipach wideo. Będzie to jednak bardzo specyficzny typ reklam, których zaletą ma być przede wszystkim mała inwazyjność.


Reklamy umieszczane w klipach na YouTube będą miały postać półprzezroczystych banerów umieszczonych w dolnej części obrazu. Nie pojawią się ona na początku, ale po 15 sekundach od rozpoczęcia odtwarzania filmu.

Jeśli użytkownik nie kliknie na baner, zniknie on sam po 10 sekundach. Po ewentualnym kliknięciu na reklamę odtwarzany klip zatrzyma się, i uruchomi się reklama. Użytkownik może wtedy znów kliknąć na oglądany film, aby wznowić jego odtwarzanie. Jeśli widz ponownie odtworzy ten sam film, reklama już się nie pojawi.

Za tego typu reklamy YouTube policzy sobie 20 USD za tysiąc odsłon. Wiadomo, że zysk będzie dzielony pomiędzy Google (właściciela YouTube) i dostawcę klipu wideo, ale nie wiadomo na jakiej zasadzie będzie dokonywany podział pieniędzy.

Reklamy nie pojawią się we wszystkich klipach, ale tylko tylko w tych dostarczanych przez partnerów Google. Oczywiście filmy, w których umieszczone zostaną reklamy, będą dobrze sprawdzone pod kątem praw autorskich. Właściciel klipu będzie miał prawo odmówić reklamowania określonych firm (np. własnych konkurentów).

Początkowo tego typu reklamy pojawią się w USA, a potem w pozostałych krajach. Przeprowadzone badania pokazały, że użytkownicy dobrze je tolerują i klikają w nie częściej, niż w reklamy tekstowe. 75% użytkowników którzy kliknęli w półprzezroczysty baner, powróciło potem do oglądania filmu, w którym reklamę wyświetlono. Pierwsi reklamodawcy którzy skorzystają z nowych reklam to m. in. Warner Music Group i News Corp.

Do tej pory nikt nie miał wątpliwości co do tego, że jeśli YouTube ma zacząć naprawdę zarabiać, potrzebna jest reklama w strumieniu wideo. Sądzono jednak, że można ją umieścić co najwyżej na początku, lub na końcu klipu. Wprowadzając reklamy w proponowanym obecnie kształcie Google pokazało, że jest jeszcze jedna, prawdopodobnie dużo lepsza opcja.

źródło: www.di.com.pl

Za Adblocka mści się na Firefoksie

W ramach protestu przeciwko AdBlockowi bloger Danny Carlton zablokował dostęp do swojego bloga... wszystkim użytkownikom Firefoksa. Carlton protestuje w ten sposób także przeciwko Mozilli, która jego zdaniem popiera rozszerzenie służące do blokowania reklam i przez to naruszające prawa webmasterów.


Użytkownicy Firefoksa, którzy zechcą odwiedzić bloga JackLewis.net zostaną przekierowani na inną stronę - Why FireFox is Blocked. Jej autorem jest również Carlton.

Na stronie informującej blokadzie autor przedstawia swoje poglądy na temat Adblock Plus i niewłaściwej postawy Mozilli. Poza tym znajdziemy na niej gotowy kod, który można wkleić na swoją stronę aby zablokować użytkowników Firefoksa. Są też odnośniki do tekstów np. o mitach dotyczących otwartej przeglądarki oraz o "kulcie Firefoksa".

Jest rzeczą zrozumiałą, że autor strony chce zarobić na reklamach i narzędzie do blokowania reklam może być mu nie w smak. Zastanawiające jednak jest to, że blokada dotyczy wszystkich użytkowników Firefoksa. Istnieją narzędzia podobne do Adblocka, z których da się korzystać również na innych przeglądarkach. Poza tym nie każdy użytkownik Firefoksa musi być automatycznie użytkownikiem Adblocka.

Danny Carlton uważa, że swój krok za właściwy, ponieważ w jego ocenie AdBlock Plus nie daje jednej ważnej możliwości - zablokowania tych odwiedzających, którzy go używają. Bloger uważa również, że Mozilla nie powinna promować tego typu narzędzia. Obecnie na stronie z dodatkami Mozilli jest ono wymienione jako drugie w sekcji popularnych rozszerzeń. Mozilla nie jest prawdę mówiąc jedyną instytucją zachwalającą Adblocka. Serwis PC World wybrał to rozszerzenie jednym ze 100 najlepszych produktów roku 2007.

Twórca AdBlock Plus Wladimir Palant już wcześniej wypowiadał się na swoim blogu na temat powodów powstania Adblocka i poparciu dla niego ze strony Mozilli. W jego ocenie narzędzie tego typu jest potrzebne, ponieważ strony są źle projektowane i bardzo często atakują użytkownika zbyt dużą liczbą reklam. Palant sądzi, że jeśli reklamy na danej stronie nie będą zbyt inwazyjne, to użytkownicy ich nie zablokują.

źródło: www.di.com.pl

Orange masowo rozdaje darmowe karty SIM

Orange utrzymał w pierwszym półroczu pozycję lidera na rynku usług komórkowych. Wątpliwości budzi sposób w jaki to zrobił.


Orange i Plus wchodzą w decydujący etap starcia o prymat na rynku usług komórkowych. Należąca do Grupy TP sieć telefonii komórkowej w ostatnich miesiącach nie nadążała za głównym konkurentem i była o krok od zdetronizowania już w drugim kwartale. Operator postanowił w niekonwencjonalny i kosztowny sposób pozyskać nowych klientów. Utrata pozycji lidera przez Orange mogłaby być źle oceniona przez właściciela Grupy TP, a to byłoby bardziej kosztowne - dla menedżerów Telekomunikacji i pewnie także inwestorów giełdowych spółki.

Coś za coś. - Dla inwestorów byłby to negatywny sygnał. Telefonia komórkowa to dziś perła w Grupie TP, która szybko traci abonentów telefonii stacjonarnej. Operator musi szukać niekonwencjonalnych sposobów na pozyskanie klientów - tłumaczy Andrzej Piotrowski, dyrektor Instytutu eGospodarki w Centrum im. A. Smitha.

W drugim kwartale operator postanowił garściami rozdawać darmowe startery nowej oferty bez abonamentu - Orange Go. Dystrybuował je m.in. wśród swoich klientów oferując darmową wysyłkę kart SIM pod wskazany adres. Za regularne zasilenie kart Orange obiecywał nawet 120 zł bonusu do wykorzystania, 100 darmowych SMS-ów miesięcznie i darmowy dostęp do internetowej usługi Multi Box Gold. Operator wymagał tylko jednego - szybkiej aktywacji karty, maksymalnie do 30 dni od daty zamówienia. W ten sposób na rynek trafiło dziesiątki tysięcy darmowych kart SIM. Cel akcji został zrealizowany - Orange pozostał w pierwszym półroczu na pozycji lidera. Operator chowa teraz głowę w piasek. W sprawie rozdawania darmowych kart nie ma nic do powiedzenia.

- Zgodnie z polityką komunikacji giełdowej nie rozbijamy nigdy wyników Orange na poszczególne promocje czy oferty - mówi Jacek Kalinowski, rzecznik Grupy TP.

Spora niespodzianka

Większość analityków telekomunikacyjnych była przekonana, że w lipcu nowym liderem rynku zostanie Polkomtel, operator sieci Plus i Sami Swoi. W pierwszych trzech miesiącach roku kontrolowany przez spółki skarbu państwa operator pozyskał aż 650 tys. nowych klientów, Orange - tylko 260 tys. W drugim kwartale obaj operatorzy walczyli jak równy z równym, obaj pozyskali nieco ponad 250 tys. nowych klientów. Po pólroczu dzieliło ich zaledwie 60 tys. klientów. Tyle, że Orange wspomagał ten proces rozdawnictwem starterów. Plus przekonuje, że konkurował fair.

- W drugim kwartale na rynku nie było dostępnych darmowych starterów Simplusa i Sami Swoi - mówi Adam Suchenek z biura prasowego Polkomtela.

W drugim kwartale darmowe startery rozdawały też Era i Play. Obie sieci deklarują, że nie były to znaczne ilości. Play, któremu najbardziej zależy na szybkim pozyskaniu nowych klientów, rozdał ich zaledwie 10 tysięcy. Karty były wykorzystane w akcji marketingowej przeprowadzonej z jednym z portali internetowych.

Źródło: Puls Biznesu